Tydzień temu byłam na rozmowie o pracę. Niewielka firma, w samym centrum miasta. Praca bardzo ciekawa, bo w moim zawodzie - mogłabym robić to co lubię i na czym się znam i zdobyć fajną, przydatną wiedzę. Dają umowę o pracę, nie jakiś cywilnoprawny szit. Rozmawiał ze mną szef, sprawiał wrażenie miłego faceta - i uczciwego. W ramach tej uczciwości powiedział mi od razu, jaką pensje przewiduje na tym stanowisku: otóż najniższą krajową. Trudno mieć do niego pretensje. Firma nie zarabia kokosów, a humanistom za pracę zwykle płaci się podle, taka uroda tej branży.